Okupas pojawia się codziennie w programach informacyjnych głównych kanałów telewizyjnych, a politycy nieustannie mówią o nich na Twitterze. W obliczu takiej lawiny, w ostatnich miesiącach wzrosło zaniepokojenie społeczne spowodowane strachem przed odkryciem, że ktoś włamał się do ich domu po powrocie z wakacji czy po powrocie ze sklepu. Czy rzeczywiście mamy do czynienia z epidemią OKUPAS? Niech przemówią dane!
Okupas z punktu widzenia prawa
Kodeks karny ustanawia dwa różne przestępstwa, jeśli ktoś wchodzi do cudzego domu bez pozwolenia: włamanie (art. 245.2) i naruszenie miru domowego (art. 202.1). Różnica polega na tym, czy mieszkanie jest miejscem stałego zamieszkania, czy jest nieużywane.
Włamanie i wejście to sytuacja, gdy osoba wchodzi do domu, w którym ktoś zazwyczaj mieszka. Typowa historia starszej pani idącej do supermarketu czy rodziny wracającej z wakacji. Eksperci zwracają uwagę, że to bardzo nietypowe zjawisko. Osobom popełniającym to przestępstwo grozi kara pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do dwóch lat.
Jeśli ktoś wejdzie do miejsca zwykłego zamieszkania innej osoby, będziemy mówili o przestępstwie włamania, które jest bardziej karalne i jest zwykle rozwiązywane w ciągu 24 do 48 godzin.
Przypadki te stanowią 0,02%.
To, co prawie zawsze ma miejsce, to zajmowanie pustych nieruchomości, które należą do banków lub innych podmiotów. Są też takie, które należą do osób prywatnych, ale w mniejszym stopniu. W tych przypadkach nie mamy do czynienia z wtargnięciem, ale z drobnym wykroczeniem polegającym na uzurpacji mienia. Zwykle są one rozwiązywane w ciągu trzech do sześciu miesięcy, w zależności od obciążenia sądu pracą - mówi sędzia Joaquin Bosch.
Eksperci zwracają uwagę, że większość zajęć dotyczy nieruchomości należących do banków - powstałych w wyniku eksmisji z powodu niespłacania kredytów hipotecznych w czasie kryzysu 2008 - oraz osób prawnych, takich jak fundusze inwestycyjne czy instytucje publiczne.
Sytuacja na rynku nieruchomości w Hiszpanii w liczbach
Z najnowszych danych Narodowego Instytutu Statystyki Hiszpanii wynika, że w 2020 roku na półwyspie było ponad 25 milionów mieszkań. Konkretnie: 25.882.055.
Z danych spisu powszechnego wynikało, że w stosunku do ogólnej liczby mieszkań (25,8 mln), 13,7% z nich było pustych (omówione powyżej 3,4 mln pustych lokali). 21,4% pustych mieszkań (prawie 736,9 tys. lokali) znajdowało się w budynkach wybudowanych w ostatnich 10 latach (2001-2011), natomiast 29,7% pustych mieszkań (ponad milion) ma więcej niż 50 lat, czyli zostało wybudowane przed 1961 rokiem.
Spis INE określa również stan zachowania nieruchomości. 84,9% było w dobrym stanie, natomiast prawie 520 tys. pustostanów nie nadawało się do zamieszkania.
Przypadki okupas w liczbach
Fenomen okupas w Hiszpanii wzrósł o 2,7% w stosunku do 2020 roku. Łącznie 14 675 osób zgłosiło, że ich mienie zostało uzurpowane. Połowa wszystkich tych roszczeń miała miejsce w Katalonii - 6 647 - wynika z danych sekretarza stanu ds. bezpieczeństwa. Za Katalonią jest Andaluzja z 2 372 przypadkami; trzecia, choć dalej, jest Wspólnota Madrycka z 1 316.
Tutaj od razu widać, że mamy 25 milionów mieszkań i 14 tysięcy zgłoszeń rocznie, co stanowi 0.0559% wszystkich mieszkań. Do tego ze wcześniejszych danych wiemy, że ponad 80% okupacji dotyczy mieszkań dużych posiadaczy jak banki czy fundusze. A połowa ze wszystkich okupacji ma miejsce w Katalonii!
Biorąc pod uwagę te dane, nie wydaje się, aby okupacja była głównym problemem mieszkaniowym w Hiszpanii. Znacznie poważniejsza jest na przykład ta dotycząca eksmisji: w ubiegłym roku było ich 54 006, według CGPJ. Zdecydowana większość dotyczyła niepłacenia czynszu.
Okupacja zajmuje minuty i minuty w telewizji, dziennie składa się 40 skarg i wszczyna 11 postępowań sądowych. Rzadko natomiast wspomina się o eksmisjach, mimo, że w Hiszpanii dochodzi do 147 eksmisji dziennie.
Kto może korzystać na straszeniu okupas?
Z ostatnich danych wynika, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zarejestrowało 14 621 skarg na okupas. Ilość "śmieszna" w porównaniu z niezamieszkanymi zasobami mieszkaniowymi Hiszpanii, których jest 3,5 mln. Jednak "mamy do czynienia z kampanią medialną i reklamową, która generuje paranoiczny strach wobec rzekomo masowego zajmowania mieszkań przez "okupas”.
Coraz więcej mediów rozpowszechnia "alarmujące" wiadomości o okupas, wiadomości telewizyjne, reklamy telewizyjne, portale społecznościowe, deklaracje polityczne itp. stając się "ciągłą, natarczywą, walącą" kampanią alarmową.
Widać wyraźnie, że sprzedawcy alarmów, firmy zajmujące się zabezpieczaniem przed potencjalnym wtargnięciem do Twojej nieruchomości, a nawet politycy mają ogromne zyski z nagłaśniania i straszenia nas okupas.
Czy istnieje problem okupas w Polsce?
Problem zamieszkiwania lokali przez tzw. "okupas" również występuje w Polsce. Zjawisko to dotyczy przede wszystkim dużych miast, takich jak Warszawa, Kraków, Poznań czy Wrocław. Nie ma precyzyjnych statystyk odnośnie jaka jest skala problemu.
Są statystyki dotyczące nielegalnego zamieszkiwania lokali i jest ona dość wysoka. Według raportu Głównego Urzędu Statystycznego z 2018 roku, w Polsce było około 2,5 miliona lokali nielegalnie zamieszkiwanych, co stanowiło około 12% wszystkich lokali mieszkalnych. Natomiast według raportu "Nielegalne zamieszkiwanie - problem społeczny i gospodarczy" z 2017 r. w Warszawie wynosiło to około 20%. W innych miastach jak Kraków, Poznań, Wrocław, Gdańsk, Szczecin czy Łódź problem ten był również istotny, choć w mniejszym stopniu.
Autorzy: Dariusz Małkiński (www.Seaviewonly.eu) i Robert Kurpiel (https://www.kurpiel.eu/)